piątek, 20 stycznia 2017

Wietnam - informacje praktyczne

Wietnam... Jaka jest pierwsza Wasza myśl związana z tym krajem? Kiedy postanowiliśmy polecieć do tego kraju i opowiedzieliśmy o tym naszym bliskim widzieliśmy zdziwienie i pewną niepewność w ich oczach. Podróż poślubna w Wietnamie?! Na takie "wydarzenie" bardziej pasowała by jakaś Dominikana, Majorka, Las Vegas, Palmas czy inne Gran Canarie. A my tu jakiś Wietnam... Koniec Świata prawie!
Nikt poza nami  nie był zadowolony. Po pierwsze, podróż poślubna miała miejsce w czasie, kiedy to powinniśmy być zajęci pracą (znalezieniem jej i aktywną realizacją powierzonych zadań). Pracy nie mamy do tej pory (ehh, ten przekorny los!) a wyjazd wspominamy wspaniale.  Po drugie, jak wspomniałam wyżej, było to związane z samym faktem wyboru takiej destynacji. Wietnam to kraj, który kojarzy się bezpośrednio z wojną. Miała ona miejsce wcale nie tak dawno, ponieważ są miejsca, w których jej ślady są wciąż widoczne. Do tej pory zabrania się przemierzania dżungli bez przewodnika, ze względu na zagrożenie wybuchem min. Amerykanie nie mają w tym kraju łatwo. Poza tym, są miejsca, w których turysta jest wciąż dziwnym zjawiskiem. Nawet bardzo dziwnym, szczególnie, gdy jest dwumetrowy. Choć śmiałości do robienia sobie z owym dziwadłem zdjęć, tubylcy nie mają, jak miało to miejsce w Indonezji. Generalnie Indonezja to kraj znacznie bardziej turystyczny i łatwiejszy do podróżowania. Przede wszystkim jeśli chodzi o porozumiewanie się z mieszkańcami. W Wietnamie po angielsku można się "dogadać" w hotelach i kawiarniach czy barach, jednak tylko sieciówkowych. Częściej przyda nam się język migowy.
Jednak zanim przyjdzie nam się o cokolwiek wykłócić czy wyprosić, wypadało by się w miarę sprawnie do tego kraju dostać.

Naszą podróż poślubną zaczęliśmy planować w marcu. Jest to bardzo dobry czas, ponieważ linie lotnicze oferują wówczas ciekawe promocje. Jak co roku trwa istna "bitwa" o pasażera linii Qatar Airways oraz Emirates Airline Dobrze, że owa rywalizacja ma miejsce, gdyż mamy możliwość naprawdę bardzo szerokiego wyboru miejsc docelowych. Początkowo myśleliśmy o Indonezji, w której się zakochałam, ale z drugiej strony ciągnęło nas do nowego. W Tajlandii odstraszała nas pora deszczowa, która we wrześniu panuje w tym rejonie. Podobnie sytuacja wygląda na Filipinach. Został nam zatem Wietnam, który dodatkowo był najtańszy. Wybór był oczywisty.



Samolot
Lot z Warszawy do Hanoi przez Dohę i Bangkok kosztował nas 1399 zł za osobę w dwie strony. Podróż trwała niespełna 18 godzin, łącznie z przesiadkami. Samolot, którym lecieliśmy oferował system rozrywki, co znacząco umilało podróż. Nikodem zakochał się w kamerkach umieszczonych na ogonie, podwoziu i czole samolotu, z których obraz można było na bieżąco śledzić na ekranie. Musiał on widzieć więcej niż ja, ponieważ był zafascynowany tym przez całą, ponad 6-cio godzinną drogę z Bangkoku. Mi znudziło się po kilku minutach... Wolałam przyłożyć głowę do poduszki i spać. Linie lotnicze zapewniają na czas trwania podróży pakiet, w którego skład wchodzą poduszka, koc oraz dodatkowe akcesoria (szczoteczka, zatyczki do uszu, skarpetki, itp.). Ponadto całkiem przyzwoite wyżywienie i darmowe napoje (bez- oraz alkoholowe). 
Po kraju poruszaliśmy się również drogą powietrzną. Jakże inaczej - zawsze lubimy być ponad chmurami ;) Korzystaliśmy z usług narodowego przewoźnika, jakim jest  Vietnam Airlines. Do przebycia mieliśmy ponad 800 km (Hoi Ann - Danang). Podróż autobusem czy pociągiem była tańsza, jednak przy krótkim czasie, jakim dysponowaliśmy skorzystanie z tego rodzaju środków transportu byłoby ryzykowne. Lot w dwie strony kosztował nas około 150 zł za osobę. Autokar na tej trasie kosztuje niewiele mniej, jednak czas dotarcia na miejsce jest znacznie krótszy.
Na rynku Wietnamskich przelotów funkcjonuje także VietJet Airlines. Ceny są niskie, jednak należy doliczyć do nich cenę za bagaż, przez co nie wybieraliśmy ich usług. Z dużym plecakiem cena przewyższała ofertę lokalnego przewoźnika.

Autobusy
 Mięliśmy też okazję na własnej skórze przekonać się jak działa rynek usług naziemnych. Ze stolicy do słynnej zatoki Ha Long postanowiliśmy pojechać autobusem. Bilet nie był drogi, ponieważ ok. 130 km pokonaliśmy za ok 20 zł. Nie jest źle. Przewidywany czas przejazdu - 3 godziny. Ok, jest to do zaakceptowania. Jak na tamtejsze warunki.... Jak bardzo cieszyliśmy się, że nie mieliśmy niczego zaplanowanego tego dnia... podróż trwała ponad 6 godzin!! 
Należy pamiętać, że w krajach azjatyckich zmierzch zapada dość szybko. W Wietnamie prawie punktualnie o 18 robi się ciemno. Choć to dziwne, po 17 wciąż jest pięknie i słonecznie, jednak chwilę później jest po prostu ciemno. I niezbyt przyjemnie, ponieważ poza centrami miast nie ma ulicznego oświetlenia, a chodniki w ogóle nie istnieją.
Do dworca autobusowego w stolicy (obsługującego dalsze trasy) dostaliśmy się autobusem podmiejskim. Koszt przejazdu to 1,5 tys VND za osobę (ok. 30 groszy przy obecnym kursie równym 0,00018). Przejazd autobusem z lotniska do centrum to już kwota 4 tys VND, czyli niespełna 80 groszy... Ceny komunikacji miejskiej są stałe- niezależne od narodowości ;) dlatego są tak niskie. Ceny za przejazd komunikacją miejską są widoczne na szybach pojazdów. Komunikacja miejska, którą jest w stanie ogarnąć turysta funkcjonuje tylko w stolicy.



W Danang oraz Halong podjęliśmy próbę poruszania się tym rodzajem transportu. Niestety, informacje o trasach i numerach interesujących nas busów, które znaleźliśmy w internecie w ogóle się nam nie przydały. Busy często zmieniają trasę. Po angielsku nie mówi nikt, więc nikt nam nie wytłumaczy przyczyny oraz miejsca nowego postoju. Za to taksówkarze wytłumaczą nam wszystko. Nie wiem jak oni to robią, ale ostatecznie zawsze przekonują nas, że nie mamy innego wyjścia i wybieramy ich usługi...

Taxi 
Między miastami położonymi w niewielkiej odległości od siebie poruszaliśmy się taksówkami. Chyba, że odległość była większa niż 25 km, wówczas decydowaliśmy się na autobusy. W zasadzie, taka sytuacja była jednorazowa i wspomniana powyżej. Poza tym zdawaliśmy się na taxi. W Wietnamie im mniejsza taksówka tym niższy koszt przejazdu, dlatego też nie należy się poddawać i pozostawać przy swoim wybranym samochodzie, bo inni kierowcy, z większych aut, będą nas przekonywać, że to małe nas na pewno nie dowiezie... ;) Cena początkowa jak i za każdy kilometr jest różna i zależy także od miasta. W stolicy taki rodzaj przemieszczania się był tańszy, niż w pozostałych miastach, które odwiedziliśmy. Za to w pozostałych miastach nie mięliśmy innego wyjścia. Dokładnych cen za przejazd nie pamiętamy, przyznajemy się, jednak mniej więcej ceny zbliżone są do tych w Polsce. Największym plusem taksówek jest klimatyzacja. To w tak gorących krajach naprawdę cudowny wynalazek.

 Taxi zdjęcia nie mamy - tu widoczne na drugim planie. Niemniej jednak na pierwszy rzut oka wiać, jaki rodzaj transportu zdominował wietnamskie drogi.. ;)

Żywność - ceny
Po pierwsze, należy ustalić na czym nam zależy. Czy chcemy po prostu napełnić puste brzuszki i uciekać, czy delektować się jedzeniem i atmosferą i chwilę odpocząć. Jeśli to pierwsze, to można zdecydować się na uliczne jedzenie, bądź niewielkie budki odwiedzane przez lokalnych. Prawdę powiedziawszy... nas zapachy odstraszały. Naczytaliśmy się, że jedzenie w takich przybytkach jest najlepsze, że najsmaczniejsze i najtańsze. Jednak, co zrobić jeśli po prostu zapach stwarza barierę nie do przekroczenia? My nie oszczędzaliśmy aż tak bardzo i zdecydowaliśmy się na miejsca ciut bardziej wyglądające na restauracje. Nie ukrywamy, że często stołowaliśmy się w hotelach. Szczególnie po zmianach miejsc pobytu - w niektórych miejscach trudno było znaleźć otwarty po 18 bar. Więcej co i gdzie napiszemy przy omawianiu poszczególnych, odwiedzonych przez nas miast. Ceny są różne. Bardzo tanie są wszelkiej maści napoje w restauracjach. Piwo lokalne jest tanie, importowane droższe. Najtańsze jest to "pędzone" przez mieszkańców. Z wybieranych przez nas potraw większość stanowił ryż/makaron z kurczakiem/wołowiną/krewetkami. Ceny drobiu, wołowiny i owoców morza nie różnią się od siebie znacząco. Zazwyczaj ryż czy makaron kosztował nas od 100 do  140 tys. VND, czyli od 18 do 25 złotych. Zatem wcale nie tak tanio. Musimy się jednak liczyć z faktem, że jeśli nie mówimy po wietnamsku, to trudno nam będzie znaleźć coś w niskiej cenie. Generalnie 50 zł to cena za obiad dla dwóch osób  (dwa posiłki plus dwa napoje).
O cenach noclegów będziemy pisać na bieżąco przy omawianych przez nas miastach.





Kiedy pojechać
Wietnam można podzielić na północny i południowy. My odwiedziliśmy ten północny, w którym od kwietnia do października trwa pora sucha, innymi słowy lato. Mówi się też, że w Wietnamie północnym pory roku odpowiadają znanym nam. W górach panuje czasami temperatura bliska 0. Ale musielibyśmy wejść bardzo wysoko by poczuć chłód ;) W tym kraju znacznie częściej spotkamy się z tropikalnymi warunkami. Choć my byliśmy tam w połowie września i już zaczęły pojawiać się dni deszczowe w stolicy. W Danang, który znajduje się w połowie tego kraju również panowała przyjemna pogoda. W dniu przylotu spotkaliśmy się z ogromną ulewą, która trwała do następnego dnia.  Później jednak towarzyszyło nam już bezchmurne niebo i słońce. Temperatura, która panowała w Wietnamie to około 30 kilku do 40 stopni. Wilgotność, która panuje w tym kraju jest jednak na tyle wysoka, że temperatury te odczuwa się znacznie dotkliwiej. Wręcz niekiedy męcząco... Czasami ma się wrażenie, że trudno złapać powietrze. Wietnam południowy dzieli się na porę suchą i deszczową i są one wymienne z tymi w części północnej.



Co zabrać i o czym pamiętać?  
Na pewno należy zabrać kilka przewiewnych i oddychających koszulek. Przyda się coś, co zakryje nam ramiona i głowę. Choć słońce często chowa się za chmurami, to nie znaczy, że nie zrobi nam krzywdy. Wystarczy spojrzeć na mieszkańców - oni zawsze pamiętają o ochronie przed słońcem nosząc obszerne kapelusze. Dziwił nas widok kobiet poruszających się na motorach ubranych w kombinezony chroniący prawie każdy centymetr ciała. Po czasie zrozumieliśmy jednak jak ważna jest ochrona skóry przed słońcem. Jeśli ma się je na co dzień- szkoda wydawać fortunę na kremy z filtrem.



 Poza tym coś ciepłego (bluza, polar, sweterek) przyda się nam na podróże samolotem czy czas koczowania na lotnisku, gdzie działa klimatyzacja. Mały plecak, który będziemy ze sobą zabierać na wyprawy zarówno w mieście jak i gdzieś dalej, a w nim - płaszcze foliowe przeciwdeszczowe- koniecznie, bardzo przydatne, woda mineralna pod ręką również. Przy wysokiej wilgotności nie odczuwa się pragnienia, a w tak wysokich temperaturach szybko można się odwodnić. Spray na komary opłaca się kupić na miejscu. Myśmy mięli jeszcze zapas z Indonezji. Żel antybakteryjny w Wietnamie na pewno się sprawdzi. Jeśli chodzi o apteczkę - przydadzą się z pewnością wapno (kilka razy coś mnie ukąsiło i sprawdziło się idealnie), środki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe zawsze zabieramy ze sobą (aspiryna i ibuprom), podobnie jak coś na gardło, na problemy żołądkowe i lokomocyjne, plastry i wodę utlenioną w żelu. Chyba nic innego co jest konieczne na ten moment nie przychodzi mi do głowy. 
Szczepienia, które wykonaliśmy na wyjazd do Indonezji są wciąż aktualne. Polecamy zatem zaszczepić się na WZW A, tężec, błonicę, oraz dur brzuszny. 
Aby móc podróżować po Wietnamie konieczna jest aktualna wiza. My dwa tygodnie przed wylotem postaraliśmy się o promesę wizową. W internecie łatwo jest znaleźć biura specjalizujące się w pośrednictwie, które zrobią za nas prawie całą robotę. Wystarczy skan paszportu i wpłata ok. 70 zł. Z promesą wizową, którą otrzymujemy z powyższego biura lecimy do Wietnamu. Tam na lotnisku musimy ubiegać się w specjalnym okienku o wizę. Kilka minut i już pełnoprawnie możemy przebywać na terytorium kraju. Sama wiza to koszt 25$. 
Mamy nadzieję, że powyższe informację są dla Was przydatne. Być może kolejne posty również zachęcą Was do podróży do tego niezwykłego kraju.